LKS Skołoszów
3
Gorliczanka
1
Łukasz Rudnicki 19'
Łukasz Rudnicki 48'
Dawid Mazur 72'
Uberman 73'
Mateusz Franków 87'

SKŁAD DRUŻYNY
Nowak

Franków 2    J.Kolanek     K.Kolanek     M.Sobejko

Czubocha     Pacuła     Bach     D.Mazur

Rudnicki     Milanik

ZMIANY
(46') J.Kolanek---> <---J.Sobejko       (46') Czubocha---> <---Buczkowski

rozgrywki (kolejka/runda) 5. LIGA 2005/2006 (12. kolejka)
data 16.10.2005 (niedziela) godz. 15:00
stadion (widzów) Skołoszów (150)
pogoda (stan murawy) zimno, wietrznie (dobry)
sędziował Rafał Dubiel (Lubaczów)

RECENZJA

Gorliczanka przyjechała do Skołoszowa w roli "czerwonej latarni" ligi. Niektórzy mogli przypuszczać, że nasza ekipa rozgromi drużynę z Gorliczyny, ale ta zaprezentowała się nie najgorzej. W naszym składzie zabrakło m.in Siemaszkiewicza, Olech i Miśka, a Janek Kolanek zagrał tylko 1. połowę. Te braki kadrowe plus pogoda nie pozwoliły naszej ekipie urządzić sobie z bramkarza gości tarczy strzelniczej. W pierwszym kwadransie meczu 3 sytuacje miał Janusz Milanik, ale jego dwie główki i przewrotka minęły bramkę gości. W 19. minucie Jan Kolanek włączył się w akcję ofensywną, odegrał do Milanika na prawą stronę. Ten kropnął z 20 metrów, a bramkarz wybił piłkę wprost pod nogi Łukasza Rudnickiego, który wpakował piłkę do pustej bramki. Goście odpowiedzieli akcją sam na sam, ale Nowak popisał się refleksem i wybił piłkę nogami. Nasza drużyna miała optyczną przewagę, ale większość akcji kończyła się przed polem karnym. Tuż po przerwie Rudnicki podwyższył na 2:0. Jerzy Sobejko zagrał na lewą stronę do Dawida Mazura, a ten popisał się przepiękną asystą zagrywając piłkę krzyżakiem (!!!). Zagranie "stadiony świata"! Do piłki doszedł Milanik huknął z całej siły, a bramkarz zdołał tylko wybić piłkę pod nogi Mikie'go, który zdobył swoją drugą bramkę w tym meczu. Na 3:0 podwyższył Dawid Mazur. Znalazł się sam na sam z bramkarzem i z woleja umieścił piłkę tuż przy słupku bramki przyjezdnych. Chwilę później goście strzelili bramkę "honorową". W tej sytuacji nie popisali się sędziowie. Boczny pokazał spalonego, a główny pokazał na środek boiska. Po chwili boczny również "doszedł do wniosku" że offside'u nie było i tym sposobem Uberman wpisał się na listę strzelców. Nasi zawodnicy pewnie dowieźli wynik do końca, a dużą zasługę miała w tym obrona, która gra ostatnio bez zarzutu. W końcówce Mateusz Franków otrzymał drugą żółtą kartkę i nasi zawodnicy kończyli ten mecz w dziesiątkę.