Błękitni
2
LKS Skołoszów
1
Jacek Miśko 4'
R. Pelc 15'
S. Solarz 25'
Artur Mazurkiewicz 77'

SKŁAD DRUŻYNY
Popkiewicz

A.Mazurkiewicz 2     J.Kolanek     K.Kolanek     M.Sobejko

Bach     Olech     P.Kogut     Siemaszkiewicz

Rudnicki     Miśko

ZMIANY
(76') M.Sobejko ---> <--- J.Sobejko       (80') Miśko ---> <--- Czubocha

(85') Siemaszkiewicz ---> <--- Jarmuła

rozgrywki (kolejka/runda) 5. LIGA 2004/2005 (14. kolejka)
data 31.10.2004 (niedziela) godz. 13:00
stadion (widzów) Grzęska (100)
pogoda (stan murawy) pochmurno, bez opadów (fatalny)
sędziował Mirosław Hanus (Lubaczów)

RECENZJA
Spotkanie rozgrywano w bardzo trudnych warunkach, ponieważ boisko w Grzęsce jest w fatalnym stanie. Zawodnikom oprócz stanu murawy przeszkadzał jeszcze sędzia, który momentami dawał popisy głupoty. Już w 2. minucie S.Solarz miał dogodną sytuację, ale trafił w słupek. Chwilę później nasi zawodnicy wyszli na prowadzenie, gdy po błędzie bramkarza z najbliższej odległości piłkę do siatki skierował Miśko. W 15. minucie było już 1:1. R.Pelc popisał się ładnym strzałem z ok. 25 metrów i Popkiewicz musiał wyciągać piłkę z siatki. W 25. minucie gospodarze wyszli na prowadzenie. Popkiewicz niefortunnie wypuścił piłkę z rąk, a z prezentu skorzystał S.Solarz. Nasi zawodnicy do końca I połowy próbowali odrobić starty, ale duża przewaga w polu i kilka dogodnych sytuacji podbramkowych nie zostały zamienione na bramki. Nasz zespół strzelił drugą bramkę, ale sędzia jej nie uznał z powodu rzekomego faulu na obrońcy Błękitnych. Nawet niektórych miejscowych kibiców zdziwiła ta sytuacja. Dobrą sytuację sytuację miał Siemaszkiewicz, który nie trafił do pustej bramki, gdyż piłka skakała po zrytym polu karnym jak chciała. Swoje sytuację miał też Łukasz Rudnicki, który kilka razy ładnie znalazł się w polu karnym, ale bramki nie zdobył. W II połowie nasi zawodnicy stworzyli mniejsze zagrożenie pod bramką gospodarzy, a ci z kolei grając w wielu przypadkach na czas dowieźli niezwykle korzystny wynik. Najlepszą okazję do zdobycia gola miał Jan Kolanek, ale po jego główce piłka wylądowała na słupku. Chwilę później sędzia pokazał Artkowi Mazurkiewiczowi drugą żółtą kartkę, ale do teraz nie wiem za co. Nasz prawy obrońca zderzył się w polu karnym z bramkarzem, a obrońca gospodarzy twierdząc, że zrobił to umyślnie hamsko go zaatakował. Sędzia ukarał obydwu zawodników żółtą kartką, a dla naszego obrońcy była to druga kartka w tym meczu. Sędzia nie popisał się również w kilku innych sytuacjach. Rozdawał kartoniki tylko wtedy chcieli tego piłkarze albo kibice. Przy rzutach wolnych mur był ustawiany nie na 9 metrów, a na 9 ... łokci. Sędziowie liniowi również się nie popisali, gdyż rzadko próbowali wyrazić swoje zdanie, a kilka razy pospieszyli się ze spalonymi. Trzeba najwyraźniej zapomnieć o tym meczu i grać dalej.