Opis meczu

kolejka
11
data
5 październik 2003
godzina
14:00
pogoda
deszczowo
stadion
Łukawiec
widzów
100
sędziował
Bogdan Klimczak (Przeworsk)
mecz
Unia Łukawiec - LKS Skołoszów
wynik
0 - 1
bramki
0-1    Soja    73 min.

żółte kartki
Unia: Rempała

Skołoszów: A.Mazurkiewicz

czerwone kartki
Unia: ---

Skołoszów: ---

składy

Unia:
Truchan

Kozioł, Motyl, Frankowski, Herda

Michalik, Rempała (80. Brzyski), Kolano, Sopel

Dukacz (75. Powroźnik), Górniak


Skołoszów:
Popkiewicz

A.Mazurkiewicz, J.Kolanek, K.Kolanek, M.Sobejko

Olech (73. Miśko), Bach, P.Kogut, Siemaszkiewicz

Soja, K.Kogut

"trójka" meczu
Unia: Herda

Skołoszów: K.Kogut, Soja

recenzja
Mecz rozpoczął się o 14:00. Pogoda na początku spotkania nie była najgorsza. Później zaczęło padać, ale to nikogo nie odstarszyło. Licznie na mecz stawili się kibice ze Skołoszowa, którzy stanowili ok. 50% ogółu kibiców. Młodzi kibice z Łukawca prowadzili przez całe spotkanie (nawet w przerwie) zarzartą walkę słowną z kibicami Skołoszowa (oczywiście obyło się od bójek). Na stadionie panowała miła atmosfera. Gorzej było z murawą na boisku. Ta była w kiepskim stanie co zawsze sprawia, że naszym piłkarzom gra się ciężko. Do przerwy nasza drużyna atakowała raz po raz. Goście w pierwszych 45. minutach uderzyli na bramkę Popkiewicza tylko raz. W tej części gry padło mnóstwo strzałów na bramkę Truchana, ale prawie po wszystkich piłka leciała wysoko nad bramką. Najwyraźniej problemem była murawa, gdyż piłka skakała po niej jak chciała. Kilka sytuacji miał Bach, a także Soja, ale do przerwy było bez bramek. Druga połowa wyglądała jak pierwsza (a także jak 900 minut w poprzednich kolejkach). Skołoszów naciskał a gospodarze bronili się jak mogli licząc, że zdobędą wymarzony 1 punkt. Unia miała kilka sytuacji, ale zagrożenie bramki Popkiewicza było niewielkie. Gdy piłka po kolejnym ataku trafiła w poprzeczkę niektórzy kibice zaczęli rozmyslać czy uda się coś strzelić dobrze broniącej Unii. Chwilę później (w 73 minucie) rajdem prawą stroną popisał się Grzegorz Olech, dośrodkował do Andrzeja Soi, a ten przyjął piłkę i kropnął po ziemi przy słupku bramki Truchana. Na trybunie kibice popadli w euforię. Gol był bardzo ładny i pokazał, że Andrzej Soja ma zadatki na klasowego napastnika. Do końca wynik nie został zmieniony, a sytuacji było kilka. Jednak to nie był mecz takich zawodników jak Bach, K.Kogut, Miśko czy Olech, którzy zmarnowali swoje sytuacje. Kibice mogli wracać do domów w dobrych humorach.